Burmistrz Rahm Emanuel nazwał zapowiedź strajku chicagowskich nauczycieli szkół publicznych „niekonieczną decyzją”. Dodał, że otrzymali oni rzeczową ofertę kontraktu, która wciąż jest aktualna. Na 11 października Związek Zawodowy Nauczycieli (CTU) zapowiedział drugi w ciągu ostatnich 4 lat strajk. Powodem jest brak umowy o pracę. Emanuel przypomniał, że podniesiony został podatek od nieruchomości w Chicago by zebrane dodatkowo 250 milionów dolarów przeznaczyć na podwyżkę pensji dla nauczycieli. „Zaproponowaliśmy im 13-procentową podwyżkę, która jest pewna” – podkreślił burmistrz. Nie wspomniał jednak o ujętym w zapisie przez zarząd Chicagowskich Szkół Publicznych (CPS) punkcie mówiącym o konieczności odprowadzania przez nauczycieli 7-procentowej składki od każdego otrzymanego czeku na fundusz emerytalny. To właśnie ta kwestia budzi najwięcej emocji wśród nauczycieli. Rahm Emanuel mówił natomiast o niekorzystnych skutkach jakie przyniesie przystąpienie nauczycieli do akcji protestacyjnej: uczniowie nie będą mogli brać udziału w zajęciach a wielu rodziców nie pójdzie do pracy by zapewnić opiekę swoim dzieciom.
