Protest przed domem burmistrza Chicago

W środę wieczorem przed domem burmistrza Rahma Emanuela odbył się protest w którym uczestniczyły rodziny i bliscy osób zastrzelonych w tym roku w Chicago. Do tej pory zanotowano prawie 730 ofiar śmiertelnych strzelanin. Zebrani stwierdzili, że za wzrost przestępczości nie są tylko współodpowiedzialne gangi, które w ramach porachunków eliminują członków konkurencyjnych grup przestępczych i napływ do naszego miasta nielegalnej broni ale polityka prowadzona przez władze miasta. Emanuel obciął wydatki na edukację, zamknął ośrodki dla osób chorych psychicznie, ogranicza pieniądze na dopłaty do mieszkań dla najbiedniejszych oraz nie chce wyznaczyć cywilnych obserwatorów działalności departamentu policji – stwierdzili protestujący. Przynieśli ze sobą świece i małe trumny, symbolizujące śmiertelne ofiary strzelanin. Nie wiadomo czy w trakcie manifestacji Rahm Emanuel był w domu. Nadkomisarz chicagowskiej policji, Eddie Johnson komentując protest w wydanym pisemnym oświadczeniu stwierdził, że oskarżenia jakie padły pod adresem burmistrza są niesłuszne. „Emanuel zapewnia ekonomiczny rozwój Chicago, w ciągu najbliższych 3 lat przeznaczy 36 milionów dolarów na program mentorski dla młodych ludzi z dzielnic zagrożonych przemocą i współpracuje z policją. Źródłem przemocy w naszym mieście jest nielegalna broń, która dostaje się w niepowołane ręce” – dodał Eddie Johnson.