Blisko 250 tysięcy osób wzięło udział we wczorajszym Marszu Kobiet w Chicago. Wielu ubranych na różowo uczestników akcji w ten sposób wyraziło sprzeciw wobec polityki nowej administracji prezydenta Donalda Trumpa. Wraz z kobietami na znak jedności w walce o ich prawa maszerowali mężczyźni i przedstawiciele różnych grup społecznych. Podobne akcje odbyły się wczoraj w wielu nie tylko amerykańskich miastach ale i na całym świecie. W sumie zorganizowano ich prawie 600. Największy marsz odbył się w Waszyngtonie, wzięło w nim udział około pół miliona ludzi. Wśród protestujących pojawili się celebryci, aktorzy i piosenkarze między innymi: Madonna, Cher, Alicia Keys, Ashley Judd, Katy Perry, Mandy Moore, Amy Schumer,Debra Messing i Scarlett Johansson. Wszyscy zgodnie podkreślali, że marsz to sygnał dla nowego prezydenta, że kobiety będą stały na straży swoich praw.
Senator Tammy Duckworth reprezentująca Illinois w Waszyngtonie, przemawiając do zgromadzonych w stolicy zaznaczyła, że nie walczyła w Iraku u boku mężczyzn o wolność by teraz ktoś ją odbierał Amerykanom. „Musimy stać na straży naszych praw i wolności. Nie możemy robić tego w zaciszu naszego domu. Musimy być zjednoczeni i nie dać się złamać. Najlepszym sposobem jest głośne wyrażanie swojego sprzeciwu i start w wyborach do różnych instytucji państwowych – dodała senator Duckworth.
W Chicago uczestnicy Marszu Kobiet zebrali się w Grant Park, gdzie również w trakcie wystąpień padały apele o walkę o prawa obywateli. W chicagowskim marszu wzięły udział także prokurator generalna Illinois, Lisa Madigan, przewodnicząca powiatu Cook Toni Preckwinkle, radna Pat Dowell, Susan Garza i Michele Smith oraz inni aktorzy z musicalu „Hamilton” , którzy zaśpiewali „Let it Be.” Ze względu na zbyt licznie przybyłych na protest sam marsz na Federal Plaza został odwołany, odbył się jednak wiec w parku Granta. Początkowo organizatorzy chicagowskiego protestu spodziewali się od 50 do 75 tysięcy uczestników, jednak pojawiło się na nim prawie ćwierć miliona osób.
