O ponad 50 procent wzrosła w ubiegłym roku liczba zabójstw w Chicago – wynika z danych FBI. W skali całego kraju zanotowano ich o 30 procent więcej. FBI zaznaczyło, że po raz pierwszy od czterech lat w USA odnotowano tendencję wzrostową morderstw. Nadkomisarz chicagowskiego departamentu policji, David Brown tłumacząc sytuację stwierdził, że to efekt nielegalnego handlu narkotykami. „Gangi walcząc między sobą o wpływy zabiją niewinnych ludzi w tym dzieci” – mówił Brown w City Club. W 2020 roku w Chicago doszło do 772 morderstw co stanowi 56 procentowy wzrost w porównaniu do 2019 kiedy to zanotowano ich 496. W tym roku potwierdzono już 597 zabójstw. Nadkomisarz Brown zauważył również, że podczas letniego programu bezpieczeństwa udało się zmniejszyć o 23 procent liczbę przestępstw w tym zabójstw. Dodał, że chce by te programy kontynuowano bo przynoszą efekty. Burmistrz Lori Lightfoot broniąc policji stwierdziła, że zmaga się ona z wieloma wyzwaniami, które są między innymi efektem pandemii.
