W sobotę przed komendą główną policji w Chicago odbył się protest. Zebrani domagali się reformy policji i wyciągnięcia konsekwencji wobec odpowiedzialnych za śmierć 36-letniej Sonyi Massey. Mieszkanka Springfield w Illinois została zastrzelona przez policjanta, który odpowiedział na jej wcześniejsze wezwanie z powodu prawdopodobnego intruza, którego rzekomo miała zauważyć w pobliżu swojego domu. Organizatorzy protestu zaznaczyli, że solidaryzują się z rodziną Massey. Uczestnicy domagali się sprawiedliwości i zmian w działaniach służb bezpieczeństwa. „Śmierć Sonyi z rąk policjanta przypomina nam, że zbyt często czarnoskórzy Amerykanie obawiają się o swoje bezpieczeństwo w sposób, w jaki robi to większość z nas” – powiedział organizator protestu. Blisko dwa tygodnie temu opublikowano nagranie z kamery z mundury funkcjonariusza, które uchwyciło śmiertelne postrzelenie 36-letniej matki dwójki dzieci. Zastrzelił ją zastępca biura szeryfa powiatu Sangamon 30-letni Sean Grayson, który już wcześniej został zwolnionym z wojska a także z innych departamentów policji. Massey, która zmagała się z problemami ze zdrowiem psychicznym, zadzwoniła na policję we wczesnych godzinach porannych 6 lipca. Powiedziała, że wokół jej domu kręci się podejrzany osobnik. Policyjny patrol przeszukał okolicę. Policjanci nikogo nie zauważyli. Po wejściu do domu Grayson poprosił Massey o okazanie dowodu tożsamości w celu sporządzenia raportu policyjnego, ale kiedy przeszukiwała torebkę, funkcjonariusz zauważył garnek z wrzącą wodą stojącą na kuchence. Kobieta chciała przesunąć garnek, ale wtedy Grayson zaczął krzyczeć, by go odłożyła. Na nagraniu widać, jak 36-latka próbuje się schować i pada strzał. Kobieta została postrzelona w głowę. Grayson został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia, ciężkie pobicie z użyciem broni palnej i wykroczenie służbowe. Policjant nie przyznał się do winy. Jeśli zostanie skazany, grozi mu od 45 lat do dożywocia za morderstwo, od 6 do 30 lat za pobicie i od 2 do 5 lat za pozostałe wykroczenie.