Student nie został ponownie wpuszczony na pokład samolotu linii Southwest z powodu napisu na koszulce. Lecąca z Dallas do Chicago maszyna z powodu złych warunków w Wietrznym Mieście musiała lądować w St. Louis. Daniel Podolsky zszedł z pokładu by skorzystać z toalety ale jeden z pracowników tamtejszego lotniska nie zezwolił mu na powrót do samolotu. Powodem zamieszania był widniejący napis na pokoszulce z wulgarnym słowem: „Broad F*cking City”. Podolsky stwierdził, że innym pasażerom nie przeszkadzał napis, po powrocie do samolotu może założyć kurtkę by zakryć wulgaryzm. Nie przekonał jednak pracownika lotniska, który stanowczo zabronił mu wejścia do samolotu. Chłopak powołał się nawet na swoje prawo do wolności wypowiedzi co także nie poskutkowało. Dziwnym trafem na pokładzie samolotu Southwest Airlines było ponad 100 osób i nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do ubioru młodego człowieka. Daniel Podolsky musiał zostać w St. Louis, skąd do punktu docelowego – jakim był Nowy Jork – odleciał innym samolotem. Tymczasem w internecie rozgorzała gorąca dyskusja na temat tego zdarzenia. Wielu zastanawia się , gdzie istnieją granice ingerencji – w tym przypadku obsługi lotniska – co do naszego ubioru.