Nowy sondaż oznacza kłopoty dla burmistrza Chicago Brandona Johnsona. Opublikowano go w czasie, gdy kilku radnych wzywa go do zwolnienia jednego z najbliższych doradców za wcześniejsze uwagi na temat policjantów i wojny w Strefie Gazy. Z nowego sondażu wynika, że działania burmistrza popiera zaledwie 25 procent mieszkańców a 60 procent wypowiada się na ich temat krytycznie. Sondaż przeprowadziła grupa Juana Rangela, Urban Center Action. „Myślę, że wiele działań, które są obecnie podejmowane, jeszcze bardziej szkodzi jego reputacji. To, co dzieje się z radą szkolną, z podatkami, z przestępczością nie wpływa dobrze na wizerunek Brandona Johnsona. Właśnie te sprawy są ważne dla mieszkańców Chicago” – zauważył Juan Rangel. Kontrowersje swoimi wypowiedziami wzbudziła bliska doradczyni Johnsona, Kennedy Bartley. Dołączyła do biura burmistrza w maju 2024 r. Jednak media ujawniły jej wypowiedzi z transmisji na żywo na Instagramie w 2020 r., kiedy to określiła policjantów jako „łapaczy niewolników”. Bartley, aktywistka i dyrektor wykonawczy United Working Families, skomentowała również zniesienie i ograniczenie finansowania policji podczas podcastu z maja 2021 r. zatytułowanego „This Is Your Afterlife”. „Jeśli umrę, zwłaszcza z rąk pieprzonych świń, nie nazywajcie tego po mnie. Wiesz, nie chcę, żeby jakiś akt prawny został nazwany moim imieniem” – powiedziała Bartley w podcaście. W tym samym wywiadzie z 2021 roku powiedziała również: „To dla mnie frustrujące, że policja codziennie linczuje czarnych ludzi. Wiesz, strzelają do czarnych i brązowych ludzi każdego dnia na ulicy”. Burmistrz Brandon Johnson stanął w czwartek ponownie w obronie Bartley i powiedział, że jest najlepszym doradcą jakiego ma w swojej administracji.