Mieszkańcy Chicago domagają się stanowczych działań od władz miasta i policji w celu powstrzymania brutalnych napadów. Kilka osób padło ich ofiarami w północnej i północno-zachodniej części miasta w nocy – i ponownie we wtorek po południu. Jednym z poszkodowanych jest 33-letni Polak, który został zaatakowany i pobity przez dwóch mężczyzn między domami w dzielnicy Bucktown. Podczas spotkania z przedstawicielami departamentu policji w dzielnicy Lincoln Park ludzie nie kryli oburzenia, że niemal każdego dnia w wiadomościach słyszą o kolejnych napadach rabunkowych z bronią. Policja podczas tego spotkania przedstawiła swój plan, który ma ograniczyć liczbę tych przestępstw. Detektyw Rodney Hill z wydziału policji Chicago Area 3 nazwał ostatnie napady z bronią w ręku „trendem”. Śmigłowce, czytniki tablic rejestracyjnych i wyspecjalizowane zespoły funkcjonariuszy są wykorzystywane do walki z rabusiami. Jednak jak stwierdzili mieszkańcy to wciąż za mało. Tylko w tym roku w 18. Dystrykcie policji odnotowano ponad 300 napadów rabunkowych. W ciągu zaledwie kilku godzin we wtorek co najmniej pięć osób zostało okradzionych w środku dnia w Bucktown. Napady miały miejsce tak szybko, że nawet dyspozytorzy policji nie mogli nadążyć z wysyłaniem patroli. Do napadów doszło między innymi w pobliżu ulic Western i Milwaukee, na Damen Avenue mędzy Shakespeare Avenue i Charleston, na Francisco i Wabansia Avenue, a także na North i Maplewood Avenue. Ofiarami napadów coraz częściej padają też studenci na chicagowskich kampusach. Napastnicy są nie tylko agresywni, ale uzbrojeni i nie wahają się użyć siły. Niestety policja mimo nagrań z monitoringów ma problemy z ich ustaleniem. Należy sobie zadać jeszcze jedno pytanie czy rabusie są coraz bardziej bezwzględni i czują się bezkarni nie tylko ze względu na nieudolność policji ale także na obowiązujące w Illinois nowe przepisy SAFE-T Act, które zniosły kaucję gotówkową.
